Asset Publisher Asset Publisher

KARTKA Z KALENDARZA – MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ PTAKÓW

DZIEŃ 1 KWIETNIA – PRIMA APRILIS. ŚWIĘTO ŻARTU ZNANE CHYBA NA CAŁYM ŚWIECIE. NIEWIELU PEWNIE Z NAS JEDNAK WIE, ŻE DZIEŃ TEN TO TAKŻE MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ PTAKÓW. TRUDNO MI – PTAKOLUBOWI, ODMÓWIĆ SOBIE PRZYJEMNOŚCI, ABY PRZY TEJ OKAZJI NIE POSNUĆ OPOWIEŚCI O PTAKACH I LASACH.

Święto z tradycjami

Przywołane na początku „święto żartu” znane jest nam wszystkim nie bez powodu. Czas miniony od późnego średniowiecza, gdy Prima Aprilis zaczęto obchodzić, był wystarczająco długim, aby dzień ten na dobre zagościł w naszych kalendarzach. Choć tradycje Międzynarodowego Dnia Ptaków nie sięgają aż tak zamierzchłych czasów, to i ten Dzień poszczycić może się już wieloletnią spuścizną.

Wszystko rozpoczęło się w 1906 roku, gdy ustanowieniem Dnia Ptaków, zdecydowano się uhonorować pierwszą międzynarodową konwencję o ochronie ptaków pożytecznych dla rolnictwa. Miała ona miejsce w Paryżu cztery lata wcześniej. Nasz kraj dołączył do konwencji z pewnym czasowym poślizgiem, bo dopiero w 1932 roku, lecz i tak z perspektywy minionego okresu, Dzień Ptaków uchodzić może za święto naprawdę z długoletnimi tradycjami.

Zdj.2. Gil – cichy i spokojny mieszkaniec borów (fot. Krystyna Nawrocka)

Globalne popadanie w rozpacz

Światową populację gromady kręgowców, jaką są ptaki, choć chyba najbardziej kolorową ze wszystkich zwierząt, to jednak trudno postrzegać w „różowych barwach”. Optymizmem nie napawają płynące zewsząd informacje o kolejnych gatunkach wpisywanych na czerwone listy zwierząt zagrożonych wyginięciem. Jak świat długi i szeroki niebo nad naszymi głowami coraz bardziej pustoszeje. Owszem, nadal ornitolodzy doliczają się 50 mld osobników reprezentowanych przez ok. 10 tys. gatunków, ale cyfry te niestety mimo wszystko brzmią złowrogo nisko.

Międzynarodowy Dzień Ptaków to chwila, w którym cały ornitologiczny świat mówi głośno o tym, co najbardziej zagraża ptakom w obecnych czasach. Wskazuje, jak ważne są one dla nas ludzi i jakie działania można podejmować, a wręcz powinno się, aby te niekorzystne trendy ubożenia „ptasiego zestawu” spowolnić. Zatrzymać ich chyba niestety się już nie uda!

Zdj.3. Kowalik – leśny ekwilibrysta (fot. Krystyna Nawrocka)

Krajowe załamywanie rąk

Każdego polskiego „ptakoluba” głęboko martwi, niewesoły stan części naszej krajowej awifauny. Przytaczając dane dotyczące liczebności najbardziej rozpoznawalnych gatunków, szczególnie tych większych, ich poziom nie nastraja pozytywnie. Inaczej rzecz ma się z dużą częścią „ptasiej drobnicy”, której niejednokrotnie powodzi się wyraźnie lepiej. Wśród tych rozmiarowo małych, a jednocześnie wielkich śpiewaków, wskazać można całkiem niemałą grupę, która z powodzeniem broni się przed spadkiem w rankingach ilościowych. Jednak o tym za chwilę.

Kartkując ornitologiczne atlasy, każdy miłośnik ptaków naszego kraju potrafi wskazać te gatunki i ich grupy rodzajowe, które w obecnej rzeczywistości radzą sobie najsłabiej. Prawie cała grupa ptaków szponiastych, nazywana dawniej drapieżnymi. Kaczki i chruściele. Sowy i kuraki. Niestety jeszcze wiele, wiele innych. Od lat drastycznie spada ich liczebność i obyśmy nie stali się pokoleniem, które po raz ostatni będzie miało okazję widzieć część z nich w naturalnym środowisku. Głośno się o tym mówi, sporo niejednokrotnie robi, ale „zwycięstw” w tych kwestiach jest jak na lekarstwo.

Są jednak sytuacje, gdy rozpalane jest przysłowiowe „światełko w tunelu”. To działania ratownicze, jakie w odniesieniu do wybranych gatunków się podejmuje. Choć nie gwarantują one od razu sukcesu, to jednak wzbudzają nasze ornitologiczne nadzieje. Może za czas jakiś, ten i inny gatunek znów będzie uchwytny w okularze lornetek, stanowiących nieodzowny element wyposażenia każdego „ptakoluba”.

Zdj.4. Bogatka – najwaleczniejsza z sikor (fot. Krystyna Nawrocka)

Ziarnko do ziarnka

Tymi przysłowiowymi ziarnkami są pewne gatunki ptaków, które stały się „oczkiem w głowie” dla instytucji, próbujących dostępnymi środkami odbudowywać ich krajowe populacje. Działania takie to niejednokrotnie wieloletnie przełykanie goryczy początkowych porażek. Naturę, a już szczególnie dzikie zwierzęta, jakimi są też oczywiście ptaki, trudno „przymusić” do realizowania naszych ludzkich pomysłów, nawet tych najlepszych. Realizowane działania to dla nas często błądzenie po omacku i powolne zgłębianie kolejnych arkanów nieznanej jeszcze wiedzy. Na szczęście są tacy, których żadna porażka zrazić nie może.

Szereg nadleśnictw, a właściwie pasjonatów w nich pracujących, podejmuje od wielu już lat starania mozolnego odbudowywania i restytucji ginących populacji leśnych i polnych gatunków ptaków. Hodowle głuszców i cietrzewi, to chyba najbardziej obecnie sztandarowe projekty Lasów Państwowych (LP). Nie mniej ważny, to włączenie się LP do zakrojonego na szeroką skalę budowania platform gniazdowych mających sukcesywnie zwiększać ilość leśnej populacji sokoła wędrownego. Do tego uczestnictwo w działaniach skierowanych na ochronę rybołowów, czy też przywracanie dawnej świetności przedstawicielom kuraków polnych - przepiórce i kuropatwie.

Wyznaczono ponad 3500 stref ochronnych wokół stanowisk ptaków, które takiej formy ochrony ustawowo wymagają.

Choć to zapewne „kropla w morzu potrzeb”, to jednak od takich właśnie lokalnych i skromnych początkowo inicjatyw, zaczynają się rzeczy naprawdę WIELKIE!

Chociażby widok w naturze tokujących głuszców i cietrzewi i możliwość wsłuchania się w ich godowe pieśni, to dla każdego miłośnika ptaków coś niepowtarzalnego. Miałem przed wielu już laty osobistą okazję doświadczyć tego na terenie Dolnośląskich Borów i obrazy te, kompletnie niezatarte, towarzyszą mi w moich ptasich wspomnieniach do dnia dzisiejszego. Dziś Bory Dolnośląskie znów stały się domem dla tych leśnych kuraków. Może za czas jakiś ponownie poniesie się po leśnych ostępach cietrzewie „czuszykanie” lub „korkowanie i szlifowanie” głuszców, wraz z pozostałymi częściami tej przepięknej, ptasiej pieśni.

Zdj.5. Pełzacz leśny – nadrzewny „piechur” (fot. Krystyna Nawrocka)

Lasy się zmieniają, gościnność pozostaje

Od wielu już lat na terenie Polski prowadzony jest monitoring trendów liczebności ptaków. Prace te prowadzone są przez Inspekcję Ochrony Środowiska i obejmują skrupulatne liczenie stu kilkudziesięciu gatunków. Niestety i tu zauważalny jest spadek liczby osobników w wielu populacjach gatunkowych. Jest jednak obszar, gdzie monitorowane gatunki wyłamują się z tego niekorzystnego trendu. To LAS! Ptaki terenów leśnych reprezentowane są w Monitoringu przez 34 gatunki. Jedynie 5 z nich wykazuje na przestrzeni ostatnich lat niewielki spadek ilościowy. Pozostała, ogromna większość to albo populacje stabilne w swej sile, albo wykazujące systematyczny wzrost.

Gospodarka leśna z coraz większą mocą przeciwstawiana jest przez niezliczone organizacje „EKO”, celom przyświecającym ochronie przyrody – także tej ożywionej. Każde nasze leśne działanie, kojarzone jest niezmiennie z negatywnymi skutkami, jakie ma nieść dla natury.
Czy aby na pewno tak się dzieje?

- Czy trwanie w całkiem dobrej kondycji kolejnych ptasich gatunków, nierozerwalnie związanych z lasem, nie zaprzecza tej roztaczanej wokół polskich lasów wizji?

- Czy pozyskanie drewna poprzez wycinkę drzew, która ma jakoby działać w sposób destrukcyjny na populacje wybranych gatunków „leśnych śpiewaków”, na pewno takie skutki przynosi?

- Czy leśnicy dla leśnych zwierząt i ekosystemu, to rzeczywiście zło, jakim się nas przedstawia?

Zdj.6. Zniczek – „mikro” nawet wśród najmniejszych (fot. Krystyna Nawrocka)

Niezmiernie żal, że nie sposób, aby wypowiedzieli się sami zainteresowani, czyli leśne zwierzęta. Ludzkie argumenty jak zwykle w ustach wielu pozbawione będą niejednokrotnie obiektywności, wiedzy i fachowości. Jednak, czy właśnie nie takie podstawy powinny mieć wypowiadane przez nas opinie i realizowane działania? Na każdym kroku korzystamy z fachowości lekarzy, budowlańców, mechaników, pracowników biurowych i wielu, wielu innych osób. Wierzymy w ich kompetencje i przystajemy na ich propozycje i sugestie. Dlaczego w takim razie nam, leśnikom, tak często odmawia się racji i profesjonalizmu?   

Nie uzurpując sobie oczywiście prawa do nieomylności, może przekonamy Państwa, żeby jednak w rozważaniach o lasach i leśnikach, snutych być może przy okazji dzisiejszego Dnia Ptaków, dopuścić do myśli chociażby to, że …

… poza sytuacjami wyjątkowymi, wszystkie drzewa dziuplaste oraz te z widocznymi czynnymi gniazdami jednorocznymi (tzw. witymi), jak również wieloletnimi gniazdami większych gatunków ptaków, pozostawia się bądź to w grupach drzew mających stanowić tzw. kępy starodrzewu, bądź jako pasy ekotonowe, czy wreszcie jako nieużytkowane fragmenty drzewostanów,

… sukcesywnie zwiększa się obszary wyłączane z gospodarki leśnej, które trafiają na listę tzw. ekosystemów referencyjnych, pozostawianych działaniom jedynie natury,

… rośnie ilość martwego drewna w lesie, które „gościć” potrafi m.in. ok. 100 gatunków ssaków i ptaków, nie wspominając o owadach i grzybach,

… podnosi się średni wiek lasów w Polsce, co bezpośrednio przekłada się na zwiększanie się ilości drzew o parametrach umożliwiających wykorzystanie ich na „gniazdowe lokale” ptasiej gawiedzi,

… od lat zwiększa się w leśnych odnowieniach udział nie tylko gatunków liściastych, zapewniających licznej rzeszy ptaków korzystniejsze warunki do lęgów i rozwoju, ale i gatunków krzewów i drzew, których kwiaty, nasiona i owoce stanowią uatrakcyjnienie bazy żerowej leśnej zwierzyny,

… w zabiegach trzebieżowych prowadzonych kilkukrotnie w okresie wzrostu drzewostanów, usuwa się najczęściej drzewa najsłabsze, które z zasady najmniej chętnie wybierane są na coroczne miejsca wychowu młodych, przez leśne gatunki ptaków. Gęste i silnie ugałęzione korony drzew najdorodniejszych, są z pewnością miejscem bez porównania atrakcyjniejszym, które także i dla nas leśników stanowią hodowlany cel na dziesiątki przyszłych lat,

… usuwane cięciami rębnymi drzewostany w okresie budowy gniazd i wychowu młodych przez ptaki śpiewające, to w lubuskich lasach przede wszystkim sosnowe bory, które jako najuboższe w składzie gatunkowym i siedliskowym, nie mają zbyt wielu ptasich lokatorów,

… niejednokrotnie miejsca najuboższe przyrodniczo, wspiera się poprzez odtwarzanie lub budowę zbiorników wodnych, wokół których z czasem tętnić zaczyna leśne życie,

… wiesza się lęgowe budki, a w okresach cięższej, zimowej aury dokarmia się „skrzydlatą brać”, ale przede wszystkim edukuje się zarówno najmłodszych, jak i starszych również, o wszystkim tym, co las chroni i daje – nam ludziom, jak i swoim prawowitym mieszkańcom – zwierzętom.    

Zdj.7. Sikora uboga – spokojniejsza krewniaczka bogatki (fot. Krystyna Nawrocka)

Zawsze w każdej beczce miodu, znajdzie się „łyżka dziegciu”. Nikt z nas leśników nie uważa się za bezbłędnego. Las to nie produkcyjna linia, gdzie raz nabyty wycinek wiedzy i doświadczenia wystarcza do codziennej pracy. Las to żywy organizm, który potrafi zmieniać się w tak nieoczywisty sposób, że prawie 100-letnia polska wiedza leśna, okazuje się niejednokrotnie niewystarczającą.

Zmieniają się także ludzie, którzy nie zawsze są „leśnymi pasjonatami”, a tu naprawdę takimi trzeba być, żeby niebezpieczna rutyna nie wkradła się do leśnego rzemiosła. To specyficzne rzemiosło ogromna większość z nas leśników stara się wykonywać najlepiej, jak potrafi i chyba niewielu jest takich, którzy przemierzając podległą sobie część polskich lasów, czuliby, że muszą się za nią wstydzić.

Autor: Michał Szczepaniak