Asset Publisher Asset Publisher

ŚMIECIOWE ELDORADO

LETNI LAS, WIĘKSZOŚCI Z NAS OFERUJE CHWILE WYPOCZYNKU I RELAKSU. SĄ JEDNAK I TACY, KTÓRZY W BARDZO SWOISTY SPOSÓB Z „OFIARNOŚCI” LASÓW KORZYSTAJĄ.

Mimo nieprzerwanego i ogromnego trudu ponoszonego na porządkowanie lasów ze wszelkiego rodzaju cywilizacyjnych odpadów, są w nim niestety cały czas miejsca, gdzie śmieci „mają się wyjątkowo dobrze”. Wstyd nam leśnikom się do tego przyznawać, ale pogodziliśmy się ze smutną prawdą, że całkowicie wysprzątać lasów nie uda się chyba nigdy.

Niezrażeni tym jednak, nieprzerwanie podejmujemy prace porządkowe, choć objąć udaje się nimi zaledwie część leśnych terenów. Skupiamy się przede wszystkim na miejscach najczęściej przez Państwo odwiedzanych. Sprawia to niestety, że leśne ostępy najodleglejsze od pieszych i rowerowych szlaków oraz te najbardziej niedostępne, najdłużej czekać muszą na swoją chwilę. Zdarzają się jednak prawdziwi przyjaciele lasu, którzy mimo piętrzących się trudności gotowi są podjąć „śmieciową próbę” w takich właśnie miejscach. W miniony piątek grupa takich osób rzuciła wyzwanie „śmieciowemu eldoradu” istniejącemu od dawna na żarskich opłotkach.

Kierunek Kadłubia

Ta niewielka miejscowość „przyklejona” do Żar kojarzy się z miejską oczyszczalnią ścieków, likwidowanym od lat wysypiskiem śmieci oraz schroniskiem dla zwierząt. Instytucje równie jak potrzebne tak kłopotliwe dla otoczenia. Mając świadomość tego specyficznie „pachnącego” sąsiedztwa, nieśmiało zaproponowaliśmy firmie Sage Automotive Interiors, żeby to właśnie tam wesprzeć nas w próbie uporządkowania miejscowego kompleksu leśnego. Odpowiedź była natychmiastowa. Porzucamy Zielony Las, który w dwóch poprzednich edycjach „śmieciobrania” gościł pracowników Sage AI, a siły kierujemy na leśnictwo Marszów. Niestraszne okazały się ostrzeżenia o czekającym przypuszczalnie „mało leśnym” zapachu okolicy. Również uczciwe zapowiedzenie, że mierzymy się z niedostępnym miejscami lasem o prawie wyżynnym charakterze, nie zraziło zapaleńców. W rocznicę zwycięskiej bitwy pod Grunwaldem, do „bitwy pod Kadłubią” stanęła wojownicza drużyna Sage.

Czysta formalność

Jak to wielokrotnie wcześniej bywało, nie mogło być inaczej – sukces był gwarantowany. Nasi goście po krótkim powitaniu, od razu zanurzyli się w zieloną czeluść lasu. Wystarczyła dosłownie chwila, żeby pierwsze wypełnione śmieciami worki zaczęły pojawiać się na jego obrzeżach. W takich sytuacjach, równie jak pocieszające jest to, że tak wiele zabieramy z lasu tego, co w nim zbędne, smuci to, że nadal tyle tego w nim jest! A różnorodność śmieci, które udało się z leśnego poszycia wyrwać, znowu zadziwiła. Samochodowa szyba, zderzak i opony, dwa sedesy, elementy lodówki i ogrodowe krzesło. Styropian, papa i inne budowlane odpady. No i oczywiście mnóstwo śmieciowego drobiazgu, którym wypełniono ponad trzydzieści worków. Zbiór iście mistrzowski i zasługujący na ogromne DZIĘKUJEMY!

Zdj. 2. Takie miejsca to wyzwanie dla najodważniejszych (Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

Oczywiście naszym gościom mówimy „do zobaczenia”, licząc na kolejne spotkanie w przyszłym roku. Chciałoby się, aby tak owocnych spotkań było jak najwięcej. Chciałoby się jednocześnie, żeby takich spotkań nie musiało być. Takie skrajne oczekiwania zapewniają nam nieprzerwanie śmieci w lasach.

Jak na razie zapraszamy wszystkim, aby dołączyć do grona leśnych zbieraczy. Wiemy, że są pośród Państwa tacy, którzy leśne eskapady kończą z torbą wypełnioną śmieciowymi „artefaktami”. Bardzo liczymy, że dopóki będą Ci co śmiecą, dopóty nie zabraknie tych, co spontanicznie porządkują. Jako gospodarze lasów z pewnością nieprzerwanie kontynuować będziemy ich sprzątanie. Skupić musimy się jednak na miejscach najczęściej przez Państwo odwiedzanych, jak również na tych, które upodobali sobie „śmieciowi recydywiści”. Niestety tych ostatnich cały czas nie ubywa, bo ze smutną regularnością likwidować musimy kolejne stosy porzuconych opon, samochodowych plastikowych części, czy budowlanych odpadów. Tam, gdzie dotrzeć nie zdążymy lub nie zdołamy, prosimy Państwa o pomoc i z góry za nią dziękujemy.

Autor: Michał Szczepaniak