Lista aktualności
PUNKOWY EKSCENTRYK (Z NOTATNIKA PTAKOLUBA)
Chcą wskazać wśród naszych krajowych gatunków ptaków, prawdziwego dziwaka i odmieńca, dla nas ptakolubów oczywisty wybór musi paść na dudka (Upupa epops)
Dziś gdy na powrót mamy możliwość do woli korzystać z uroków leśnych i parkowych spacerów, często nasze kroki kierujemy na przepiękne aleje starszych i okazałych drzew. Wiekowe kasztanowce, jesiony, klony, wierzby lub dęby przyciągają jak magnes świeżą zielenią liści, kolorytem kwiatostanów i swoistym majestatem. Te same miejsca, przez nas podziwiane za ich niepowtarzalny urok, naszego dzisiejszego bohatera – dudka, przyciągają równie mocno, ale z bardziej pragmatycznych powodów.
Świetliste i ciepłe, bo zawsze silnie nasłonecznione alejowe szpalery drzew, najlepiej dodatkowo zagubione wśród mozaiki pól, łąk, pastwisk, skrajów lasów i gruntów rolniczych, są dla dudków namiastką ich ulubionego środowiska. Ten gatunek o tropikalnym pochodzeniu z Afryki jest wyjątkowo ciepłolubny. Nie bez powodu odkłada przylot do nas dopiero na późnowiosenny majowy czas, będąc jednocześnie gatunkiem, który opuszcza nasze granice jako jeden z pierwszych. Wybiera sobie jedynie ciepłe i słoneczne miesiące naszego lata, by nawet nie otrzeć się o wiosenne i jesienne podmuchy chłodu.
Tworzące przydrożne aleje sędziwe drzewa, często „nadgryzione zębem czasu”, oferują dudkom coś niezbędnego w ich rozrodczym cyklu. Mowa o dziuplach, które obok otworów w zrujnowanych murach, nor w ziemnych skarpach i zakamarków w zapomnianych stosach kamieni, stanowią najlepsze, chwilowe lokum dla tych nietuzinkowych ptaków. Sama dziupla początkowo nie stanowi czegoś wysoce wyszukanego, bo nie dość że odnajdywana i szykowana naprędce (rzadko wykorzystywana jest dziupla wcześniej użytkowana), to jeszcze jej „umeblowanie” to zaledwie kilka ździebeł trawy. Jednak na finiszu okresu wychowu młodych, lokal ten nabiera wyjątkowej cechy, a właściwie „wyjątkowo pachnącej” cechy, która odróżnia go od innych jemu podobnych.
Młode dudki, zresztą podobnie jak i starsze osobniki, posiadają swoisty rodzaj obrony przed drapieżnikami, którym zachciałoby się splądrować „dudkowe” gniazdo. Czy to kuna, czy łasica, czy rywal z ptasiej rodziny, w chwili przekraczania otworu dziupli zostaje potraktowany cuchnącą cieczą o zapach padliny, którą dudki wystrzykują z otworu kuprowego. Można się tylko domyślić, że wrażenia są na tyle ekstremalne, że taki nieproszony gość poważnie zastanowi się, zanim po raz drugi będzie chciał rozszerzyć swoje menu o „przystawkę z dudka”. Zresztą po kilku takich zdarzeniach, wejście do dziupli z „zapachowym przedsionkiem”, skutecznie zniechęca zainteresowanych odwiedzinami.
fot. Krzysztofa Nawrocka
Repertuar zdolności dudka w zaskakiwaniu wyjątkowymi zachowaniami, nie kończy się jedynie na drażnieniu powonienia wrogów w iście „skunksowy sposób”. Dudki z premedytacją wykorzystują do obrony także swoje niepowtarzalne ubarwienie i swoisty zestaw ruchów. Dzięki jednemu i drugiemu skutecznie udaje im się udawać niebezpieczne stworzenie, od którego w ocenie innych przedstawicieli zwierzęcego świata bezpiecznie jest trzymać się z daleka. Przeplatające się ze sobą w upierzeniu czarno-białe pasy z pomarańczowymi akcentami, które dudki przywierając do podłoża eksponują poprzez rozłożenie skrzydeł i ogona, podczas ataku skrzydlatego drapieżnika skutecznie go odstraszają. Ten niesamowicie wyglądający efekt, wzmocniony jeszcze stroszeniem czubka oraz kręceniem głowy w różnych kierunkach, musi być na tyle zaskakujący, że dudki bardzo rzadko padają ofiarą polowania.
Byłby jednak w błędzie ten kto myślałby, że dudki potrafią się jedynie bronić. W pobliżu swojego gniazda, w obronie jego mieszkańców nabierają na tyle odwagi, że nie straszne jest im wdanie się w rozróbę ze srokami lub wronami, czyli największymi „ptasimi rozbójnikami”.
Ale poza tym dudki to istna łagodność ozdabiająca nasze krótkie lato, no bo:
- Jak ich polowanie – to prawie bezkrwawe bo jedynie na owady wydobywane z ziemi i nierzadko z … „krowich placków” na pastwiskach.
- Jak ich lot – to nie szybkie przemknięcie pomiędzy drzewami, a miękkie i spokojne, choć chwiejne i nierówne uderzenia skrzydeł, przywodzące na myśl wielkiego, kolorowego motyla.
- Jak ich emocje – to nie głośny skrzek lub salwowanie się ucieczką, a fantazyjne stroszenie czubka na głowie, które ponadto zawsze idzie w parze z momentem lądowania, a także zaciekawieniem lub podnieceniem.
Pogoda raczy nas już ciepłem i słońcem. Opłotki naszych miejscowości to nierzadko pozostałości dawnych folwarków i pałacowych obejść. Sporo wokół parkowych drzewostanów i przydrożnych alei wiekowych drzew. Zróbmy sobie wyszukany prezent i na listę naszych „bezcennych wrażeń” spróbujmy wpisać spotkanie oko w oko z „punkowym ekscentrykiem” ptasiego świata.
Autor: Michał Szczepaniak "Ptakolub"