Asset Publisher Asset Publisher

W STRUGACH DESZCZU I W POCIE CZOŁA

TEGOROCZNE „GOŚCINNE” ODNAWIANIE LASU, CZYLI POTOCZNIE MÓWIĄC SADZENIE DRZEW, PRZYSPORZYŁO KOLEJNYM SADZĄCYM KOMPLETNIE ODMIENNYCH WRAŻEŃ. MOŻNABY SIĘ POKUSIĆ O STWIERDZENIE, ŻE PEWNIE „NA CO KTO ZASŁUŻYŁ, TEN TO OTRZYMAŁ”.

Ciut pokropieni „niebiańskim kropidłem”

Natura chyba zbyt dosłownie wzięła sobie do serca, że dla leśnika żadna pogoda nie jest zła. Prawdę mówiąc, rzeczywiście mając na względzie dobrostan lasu, cieszy nas każdy deszcz i każda ilość wody dostarczana wraz z nim leśnemu środowisku. Jednak jak to zwykle bywa, od każdej reguły zdarzać powinny się wyjątki. Chcieliśmy, aby takim wyjątkiem była sobotnia aura 15 kwietnia, gdy większą częścią załogi naszego nadleśnictwa stawiliśmy się na wiosenne odnawianie lasu. Niestety wbrew naszym zachciankom, natura miała na ten dzień odmienne plany. Deszcz, choć ostatecznie nie lał się strugami, to padał nadspodziewanie równo i nieprzerwanie, od rana do wieczora. No i z mającego być przyjemnym i lekkim zadaniem do wykonania, jakim zwykle są tego typu terenowe spotkania przy sadzeniu drzew, zrobiła się katorżnicza praca w deszczu, glinie, korzeniach i kamieniach. Odwrotu jednak nie było. Zaopatrzeni w szpadle i naręcza pięknych i wyrośniętych sadzonek dęba, zmierzyliśmy się z niełatwym fragmentem leśnictwa Olbrachtów, czekającym na swój „nowy las”. Koniec końców ten las po sobie pozostawiliśmy, schodząc jednak z powierzchni przyszłej uprawy leśnej, przemoczeni do suchej nitki.

Nasze spotkanie zorganizowaliśmy w ramach ogólnopolskiej akcji sadzenia lasów, mających upamiętniać na kolejne dziesiątki lat naszego rodaka – Św. Jana Pawła II. To dla uczczenia Jego postaci, w miejscu tym stanęła pamiątkowa tabliczka z jedną spośród wielu sentencji papieskich wystąpień – „Las jest oazą życia, której wartość przekracza wszelkie materialne korzyści".

Zdj. 2. „Uświęcone deszczem z nieba” sadzenie Lasu Pamięci (Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

W przyzakładowej leśnej otulinie przyrody

Tydzień później kilkoro z nas przeżyło prawdziwe deja vu. Stanęliśmy w tym samym miejscu i w tym samym celu, tyle tylko, że tym razem w towarzystwie naszych gości, zaproszonych na tę okazję przez firmę SWISS KRONO. Zaszczycili nas swoją obecnością nie tylko pracownicy zakładu wraz z rodzinami, ale przede wszystkim dzieci i młodzież z lokalnych sportowych klubów. Dość powiedzieć, że frekwencja przekroczyła nasze najśmielsze oczekiwania. Nawet kilkadziesiąt szpadli przygotowanych na to spotkanie, okazało się ilością niewystarczającą. Młodzież jednak świetnie sobie z tym „problemem” poradziła, dobierając się nie w standardowe pary do sadzenia, a w trzy, a nawet czteroosobowe „brygady leśnych pracowników”. Sadzenie dębów okazało się dla wielu z tych młodych ludzi nie lada wyzwaniem. Bo nie tylko, że otrzymany sprzęt w postaci szpadla był dla nich czymś nieznanym w praktyce, to jeszcze warunki do pracy przekroczyły chyba ich najmroczniejsze wizje. Na horyzoncie czekało jednak przyjemne ognisko ze smacznymi kiełbaskami, co sprawiło, że chyba wszyscy w dobrych nastrojach opuszczali swe chwilowe, leśne stanowiska pracy.

Zdj. 3. „Leśna brygada” Swiss Krono (Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

Wspomnieć wypada, że wśród grona gości zaznaczyli swą obecność również harcerze z zaprzyjaźnionej drużyny „WATRA”. Wsparci najbliższymi, przyłączyli się do sadzenia, zostawiając w ten sposób znak swoje bytności na kolejnej już powierzchni, odnawianej w ciągu ostatnich lat.

Najważniejsza jednak była aura, która pokazała zgoła odmienne oblicze. Tym razem to nie deszcz lał się z nieba, a pot z naszych czół, bo wiosenne słońce towarzyszyło nam od początku do końca. I tak jak tydzień wcześniej spędziliśmy prawdziwie jesienny dzień w środku wiosny, tak teraz było to bezdyskusyjne lato i to w swej najprzyjemniejszej wersji.

Zdj. 4. Harcerska Watra z „WATRĄ” w tle (Michał Szczepaniak, Nadleśnictwo Lipinki)

Zdrowa rywalizacja pomiędzy leśnictwami

Na szczęście piękną pogodą natura dzieli sprawiedliwie wszystkich tych, którzy na nią zasługują. Swoją część tej „należności” otrzymali również nasi kolejni goście. Pomysłodawcą równorzędnego w tym dniu sadzenia drzew była firma Relpol. To właśnie pracowników z rodzinami tego lokalnego przedsiębiorstwa ugościło leśnictwo Marszów. Odmiennie do leśnictwa Olbrachtów, gdzie sadzona była przyszła dąbrowa, obszar leśnictwa Marszów wzbogacony został o młodziutką buczynę. Pobyt naszych gości, szczególnie tych najmłodszych wzbogacony został o edukację leśną, gdy mieli okazję zagłębić się z naszym edukatorem w pobliski starodrzew. Słuchanie i rozpoznawanie leśnych dźwięków to zawsze dwa w jednym: zabawa i nauka. Atrakcją było z pewnością również własnoręczne przygotowania kijków do pieczenia kiełbasek. No i oczywiście na koniec pałaszowanie tego wszystkiego, co upieczone nad ogniskiem, smakuje zawsze wyjątkowo.  

Zdj. 5. Zieleni w lasach nigdy nie za wiele – mocni załoganci Relpolu (Damian Sandak, Nadleśnictwo Lipinki)

Cieszymy się, że coraz więcej osób i instytucji włącza się w leśne odnowienia, pozostawiając po pobycie u nas „swój kawałek lasu”. Wiemy, że późniejsze spacery w takich miejscach mają zgoła inny wymiar. Idzie się jak do dobrze znanej sobie okolicy, a mijaną tą czy tamtą uprawę, później młodnik i w końcu wzrastający las, podziwia się z perspektywy kogoś zupełnie innego. Kogoś wyróżnionego możliwością uczestniczenia w powstawaniu tego właśnie fragmentu lubuskich lasów.

Autor: Michał Szczepaniak